Stop! Koronawirus!
Beata Łęcka
nauczyciel-konsultant
e-mail:
Musieliśmy się zatrzymać. Nie z własnej woli. Często będąc w biegu, w pogoni za realizacją tego, czego sami pragniemy, ale też i tego, co jest rutyną, działaniem koniecznym, acz nierzadko nielubianym, narzuconym, przymusowym. To budzi zarówno niepokój, lęk przed nieznanym, niewyobrażalnym, nierzadko groźnym, ale jest też szansą . Szansą na doświadczenie czegoś zupełnie nowego, co dopiero odkryjemy, w miarę jak będziemy adaptować się do wyzwań każdego, nowego dnia.
Jesteśmy w sytuacji kryzysu. Nie tylko my - cały kraj, a nawet i cały świat. Nie wybraliśmy sobie tego, ale musimy w tym żyć. Dajmy sobie czas na stopniowe oswajanie się z nowym. To naturalne, że w kryzysie pojawia się chaos myśli, karuzela emocji, a nawet dezorganizacja działań w ramach powtarzających się czynności. Z czasem będzie tego coraz mniej, kiedy to nowy "program działań" nabierze cech powtarzalności, przewidywalności. Ważne, żebyśmy nauczyli koncentrować się na tym wszystkim, na co mamy wpływ. W obecnej sytuacji jest tak wiele nieznanego, że każde, nawet najmniejsze działanie, ale zaplanowane przez nas samych i realizowane pod naszą kontrolą, zwiększa poczucie sprawstwa, wpływając jednocześnie na zmniejszenie lęku. Zmian jest wiele naraz. Starajmy się zatem aby to, co może zostać niezmienione, takim zostało, a każdy kolejny dzień starajmy się wbudować w jakieś bezpieczne, zaplanowane ramy.
Dla poczucie bezpieczeństwa ważna jest powtarzalność i rytmiczność . A zatem ustalmy sobie pory pracy (przeorganizowanej tak, jak wymagają od nas teraz nasi bliżsi i dalsi decydenci, ale i tej, którą możemy sami zaprogramować). Przeplatajmy je czasem, w którym sami (bądź z innymi – współmieszkańcami, rodziną, naszymi zwierzętami), możemy robić to, co jest przyjemne, radosne. Pamiętajmy o zdrowej zasadzie: kontakt-wycofanie; razem-osobno.
Ważna jest umiejętność skupiania się na chwili obecnej na "tu i teraz", uczmy się tego. Myśli i wyobrażenia, które podsuwają nam katastroficzne wizje przyszłości ( karmione często informacjami z mało wiarygodnych źródeł, wzmacnianych pełnymi emocji plotkami), osłabiają naszą odporność zarówno psychiczną, jak i fizyczną . Zarażają też innych, potęgując zbiorowy lęk i poszerzając obszary bezradności. Czytajmy i słuchajmy informacji jedynie z wiarygodnych źródeł, weryfikujmy fałszywe informacje, bazując na opiniach sprawdzonych autorytetów z wybranych dziedzin. Szukajmy tego, co uspokaja, budujmy barierę przed tym, co wprowadza stany paniki. Musimy jednak akceptować wiele z tego, na co nie mamy wpływu.
Jednocześnie budujmy sieci wsparcia, dbajmy o te wszystkie relacje, które chcemy i możemy podtrzymywać, korzystając z dobrodziejstwa nowoczesnych środków komunikacji. Pamiętajmy jednak również i o tych, dla których w naszym dotychczasowym zabieganiu nie znajdywaliśmy dość czasu . Zwróćmy się do nich, pytając, co u nich słychać, wymieniając dobre pomysły na przetrwanie trudnych dni, a także wspominając te, które pamiętać warto, bo są skarbnicą tych najlepszych wspomnień. Szukajmy tych, dla których kontakt z nami może być ratunkiem na samotność lub losową bezradność. To da nam więcej siły i odwróci uwagę od czarnych myśli, które nieproszone będą nas nieraz nawiedzać. Dbajmy o swoje bezpieczne granice, utrzymując balans w dawaniu uwagi sobie i innym.
Nie zapominajmy o tym wszystkim, czego zdołaliśmy się już kiedyś nauczyć, żeby wyciszyć skołatane nerwy – wszelkie techniki relaksu, które znamy i lubimy. Przetestujmy też i te, których jeszcze nie próbowaliśmy (np. praca z oddechem, joga, techniki wyobrażeniowe, budowanie optymistycznych wizji przyszłości – chociaż teraz jeszcze może to być trudne, mogą się wkraść te czarniejsze obrazy). Wdrażajmy się do samodyscypliny, to ważne w różnych obszarach działań, przy uczeniu się, przy wykonywaniu ćwiczeń. Przyda się i po kryzysie!
Nie zapominajmy o hobby. Bądźmy otwarci także na nowe pomysły, na które dotychczas wciąż mieliśmy zbyt mało czasu. Teraz właśnie otrzymaliśmy go w trochę niechcianym prezencie, ale i z szansą na jego zagospodarowanie.
Nie poganiajmy się i nie starajmy robić wszystkiego od razu. Działajmy w swoim tempie, w swoim rytmie na tyle, na ile jest to możliwe.
Po przeorganizowaniu priorytetów, wdrożeniu w nowe ramy, uspokojeniu emocji, będzie nam coraz łatwiej otwierać się na nowe doświadczenia. Staniemy się bogatsi o to, że zdołaliśmy przetrwać to, co było tak trudne, lepiej i głębiej poznając siebie.
A teraz – bądźmy dla siebie nawzajem dobrzy, żeby i z tego czasu pozostały nam na przyszłość dobre wspomnienia, niezależnie od tego, czego będziemy musieli jeszcze doświadczyć po drodze...
Beata Łęcka