Jestem osobą, która lubi się dobrze orientować w tym, co robi, toteż jako nowy PR-owiec Metisu chciałam poznać moich nowych kolegów i koleżanki z innej strony: z Państwa perspektywy, czyli z perspektywy kogoś, kto korzysta z ich wiedzy. Chciałam przekonać się, o czym i jak mówią na zajęciach i czy jest to dla mnie (osoby z zewnątrz) interesujące. Znakomitą okazją do tego okazały się kursy organizowane w ramach oferty feryjnej, w czasie których niemal każdy z konsultantów miał swoje pięć minut, czyli de facto trzy godziny, podczas których prowadził zajęcia o zaproponowanej przez siebie tematyce. Nauczyciele i wychowawcy mogli z jednej strony więc zadbać o własną psyche, bawiąc się na komedii "Larry Crowne – uśmiech losu" i porozmawiać o tym, jak radzić sobie ze swoimi lękami i szukać nowych perspektyw życiowych. A z drugiej strony mogli nauczyć się, jak zajmować uwagę swych wychowanków na zajęciach z papierowej wikliny czy zabaw przedszkolnych.

 

Ja swoją metisową edukację zaczęłam od bardzo ciekawych, pełnych przykładów z życia zajęć o złości, agresji i przemocy, na których dowiedziałam się na przykład tego, że 15 minut stresu to wydatek energetyczny porównywalny ze zrzuceniem 5 ton węgla i że adrenalina schodzi z organizmu tak wolno, że czasem do trzech dni po wypadku ktoś nie przyjmuje do wiadomości, że brał w nim udział! Pierwszy raz słyszałam również o tym, że człowiek zestresowany nie mruga, a więc jeśli ktoś wytrzeszcza na nas oczy, to niekoniecznie w złej wierze, ale dlatego że się nas być może boi!

 

Potem trafiłam na zajęcia adresowane do wychowawców przedszkolnych "Ogólnorozwojowe zabawy ruchowe w przedszkolu", które kosztowały mnie (jak i uczestników) utratę sporej liczby kalorii. Ruch, zabawa, śpiew, taniec, a przede wszystkim śmiech, co widać na załączonych obrazkach, były leitmotivem tego spotkania.

 

Następne w kolejce były warsztaty w Centrum Sztuki Filmowej o nazwie "Filmowy przewodnik radzenia sobie ze stresem,", w czasie których nauczyciele po obejrzeniu filmu "Szefowie wrogowie" starali się przy pomocy naszych konsultantek "oswoić" złego szefa i znaleźć w nim dobre strony. Niektórym nie udało się to w pełni, ale też czasem materia (czyli szef) bywa wielce oporna, co niektórzy znają z życia.

 

Bohaterką następnych zajęć byłą tajemniczo brzmiąca metoda Webquest i zaznajamiało się z nią jedynie kilka uczestniczek, które dzielnie – pomimo przeszkód w postaci zamarzniętych akumulatorów (a był to pierwszy dzień tak silnych mrozów) – dotarły na miejsce, by nauczyć się, jak konstruować edukacyjny program komputerowy.

 

Już o wiele więcej osób pokonało strach przed zimnem i zjawiło się na zajęciach z oswajania lęku, na których staraliśmy się odkryć przyczynę lęków trapiących wielu pierwszoklasistów, mających problem z adaptacją w nowym otoczeniu. W swoim wybranym na ten konkretny dzień zwierzęcym alter ego szukaliśmy cech pomagających przystosować się do warunków, w których dane zwierzę żyje. Nie trzeba chyba dodawać, iż przeważało utożsamianie się z misiami polarnymi i lubiącymi ciepło kotami...

 

Następnie na tapecie znalazło się myślenie równoległe według metody sześciu kapeluszy de Bono. Za tą intrygującą nazwą kryje się metoda twórczego rozwiązywania problemów, która polega na tym, by spojrzeć na problem, wcielając się w różne role, a tym samym odejść na chwilę od nam najbliższego schematu myślenia. Jeśli w życiu jest się na przykład zazwyczaj kapeluszem czarnym i białym, czyli pesymistą z tendencją do myślenia o faktach, warto czasem przefiltrować świat za pomocą czerwonego kapelusza oznaczającego uczucia i emocje, zielonego – wymuszającego twórcze podejście do rzeczywistości czy żółtego, który oznacza optymistycznie radosne podejście do problemu. Temat chwycił bardzo, bo grupa przy okazji nauki świetnie się bawiła, choć czasem znalezienie plusów bycia nauczycielem po wielu latach w tym zawodzie wymagało sporo wysiłku.

 

Równie twórcza była grupa, która zajmowała się problemem pracy wychowawcy klasowego. O tym, co zrobić, by nie było to zadaniem tak niewdzięcznym jak się wydaje, mówiły nie tylko konsultantki, ale też sami uczestnicy zajęć, którzy tak oto widzą siebie w roli wychowawcy:

 

Znane mi już z zajęć o pracy wychowawcy twarze zobaczyłam później na zajęciach z dyscypliny w klasie, na których zastanawiano się, jak poradzić sobie z dziećmi, w większości przebodźcowanymi, które nie są w stanie wysiedzieć długo w jednym miejscu. Zastanawialiśmy się, komu najbardziej przeszkadza paradujący w czasie lekcji czy wiercący się na krześle berbeć i czy na pewno brak dyscypliny w klasie przeszkadza w nauczaniu. Sam temat zajęć (jak i pewna mała prowokacja mająca miejsce na początku zajęć) okazał się na tyle zajmujący i intrygujący, że zadane ćwiczenia były jedynie punktem wyjścia do ożywionej dyskusji w grupach.

 

Ostatnie zajęcia, na które trafiłam, były skrajnie różne od tych dynamicznych początkowych, a dotyczyły ciężkiej tematyki śmierci samobójczej ucznia i tego, jak sobie z taką sytuacją poradzić na terenie szkoły i zminimalizować potencjalne zagrożenie, jakim są samobójstwa naśladowcze, których ryzyko wystąpienia wzrasta aż o 300% w wypadku, gdy szkoła nie podejmie żadnych działań. Hipnotyzujący styl prowadzenia zajęć konsultantki, która uczestniczyła w wielu interwencjach kryzysowych w szkołach, i bardzo zaangażowana grupa, której członkowie w dużej mierze zetknęli się z takimi smutnymi zdarzeniami, sprawiły, że trzy godziny upłynęły w aurze dzielenia się własnymi emocjami i wątpliwościami, ale przy omówieniu konkretnych działań, które powinno się podjąć, przy wykluczeniu tych, które nastąpić nie powinny! Śmierci samobójczej nie "gloryfikuje się" bowiem uroczystymi apelami czy zbiorowymi pożegnaniami, traktuje się ją zupełnie inaczej niż śmierć z przyczyn naturalnych czy losowych.

 

No i trochę statystyki: z oferty feryjnej skorzystało 335 osób. Dodajmy, bardzo dzielnych osób, które dotarły do nas pomimo trzaskających mrozów z bardzo odległych miejsc naszego województwa takich jak Wisła, Świerklaniec, Wodzisław Śląski, Krapkowice, Siewierz, Lubliniec, czy Pszczyna. Ich pojawienie się na zajęciach nie było rezultatem odgórnie zarzuconej dyrektywy, a jedynie dobrej woli i chęci, by się dokształcić i pomóc sobie w pracy z dziećmi. Nie pozostaje nam nic więcej jak zaprosić do Metisu w wakacje, wszak one już tuż tuz!

A w ramach rekomendacji zapraszam do lektury fragmentów pisanych przez uczestników zajęć ewaluacji.

 

zreferowała Beata Cielecka

Opublikowano 20 lutego 2012
Zarchiwizowano 30 marca 2012

Oceny: / 0 głosów

Kiepski Bardzo dobry

Wróć